czwartek, 14 stycznia 2010

PKP

Ile razy pociąg się spóźnił lub nie przyjechał ? Jak długie były kolejki do kasy biletowej ? Jakie warunki panują w pociągach ? Kilka prostych pytań a jak wiele odpowiedzi. Kolej – rodzaj transportu, który cieszy się od wielu lat złą opinią na temat wszystkiego. Tych kilka pytań to tylko kropla w morzu, zalewających skarg i złych opinii klientów korzystających z usług PKP.

Na samym początku krótka kartka z pamiętnika. Początek września, odpowiednia pora aby dostać urlop, skorzystać z uroku naszych pięknych miejscowości nadmorskich. Kupione bilety ulgowe, opiewające na sumę 50zł za sztukę. Pozostaje czekać na upragnioną podróż. Peron zapełniony, mimo tak późnej pory 23:00, wszyscy zgodnie twierdzą iż czekają na pociąg do Gdyni. Ku naszej radości toczy się po torach, trudno to nazwać jazdą, pociąg z kilkoma wagonami. Ogromny tłok i wrzask, każdy zamierza zająć dobre miejsce – lub jakiekolwiek miejsce siedzące. Drzwi się zamykają, wagonów jest za mało aby zapewnić miejsca siedzące – mimo zapewnień obsługi sprzedającej bilety. Podróż z województwa śląskiego do Gdyni głównej trwa 9 godzin i 30 minut. Podróż, spędzona na podłodze z wielką rzeszą innych szukających siedzenia ludzi.

Co z tego doświadczenia wynika. Zacznijmy od peronów i dworca głównego. Relikty PRL’u, mało tego, dworce są tak paskudne i brudne, że brakuje słów na opisanie takiego stanu rzeczy. To istny skandal, brak toalet – jeśli są, to płatne. Sam stan toalet jest katastrofą i nieporozumieniem, nie da się z niczym porównać.

Zapewnienia miejsc siedzących to też skandal o randze światowej. Obsługa kas biletowych zapewnia ludzi że kupione bilety są rejestrowane w systemie. Krótko mówiąc, ile będzie biletów tyle powinno być wagonów. Nic z tego ! Ile będzie biletów sprzedanych, tyle ludzi wejdzie do kilku wagonów. Z tym się już można oswoić, bo bez różnicy czy jedziemy nad jeziora, góry, lasy wagonów brakuje. Sam ich stan też pozostawia wiele do życzenia. Kto jechał w wagonie klasy najwyższej, może się zastanawiać czy taka klasa istnieje. Poza drobnymi udogodnieniami jak inne kolory obić siedzeń klasy się nie różnią.

Ile jeszcze będziemy musieli czekać aż stanie się coś z naszą koleją ? Brakuje już słów, nawet narzekać już przestajemy bo wszystkie wypowiedziane zażalenia i wyrzuty padają jak groch o ścianę. Podsumowując, zdjęcia internautów ukazujące śnieg w wagonach to raz. Dwa, ogromne opóźnienia pociągów i brak wagonów. Trzy, zawrotna prędkość osiągana przez nasze lokomotywy – chyba parowe, dla porównania we Francji pociągi musiały z powodu zimy zmniejszyć prędkość z 300 km/h na 240 km/h. Warto jeszcze coś dodawać …

piątek, 8 stycznia 2010

Czarny scenariusz OFE ZUS

Zasilanie gotówką od lat, filaru emerytalnego stworzyło niewyobrażalne skutki w postaci „zysku”. Pieniądze odkładane w OFE, miały być naszą przyszłą drugą emeryturą. Emeryturą, która miała nam stworzyć godne warunki życiowe i zapewnić bezpieczeństwo na przyszłość. Co się okazuje ? OFE to nic innego jak maszynka do zarabiania pieniędzy. Zarabiają nie emeryci, lecz wszyscy tworzący takowe fundusze emerytalne.

Obecnie sytuacja wygląda następująco. Wszyscy zgodnie twierdzą iż reforma emerytalna jest potrzebna i nieunikniona. Nikt jednak nie pyta społeczeństwa jak my przyszli emeryci to sobie wyobrażamy. Grupa ekspertów, posłanki i posłowie siedzą wspólnie zarabiając ponad 20,000 zł na miesiąc netto i dyskutują jakby usprawnić tą olbrzymią dziurę jaką jest ZUS i OFE. Padają propozycję zwiększenia wieku emerytalnego, aby ludzie pracowali dłużej – w imię większych emerytur. Mało tego, wiek wydłużony już kilkakrotnie sprawia iż ludzie długo się ze swojej emerytury nie nacieszą.

Fundusz emerytalny miał zapewnić godne życie na starość. Emerytury z OFE nie będą przekraczać przeciętnie 50zł. To jest godne zapewnienie przyszłości. Przyzwyczailiśmy się do kolejnej porażki całego kraju. Protesty odstawmy na bok, pracujmy aż osiągniemy wiek 90 lat, nie sprzeciwiajmy się złym reformom. Dajmy rządzić tym, którzy dbają o naszą kieszeń podwyższając sobie corocznie pensje w sejmie. Tak wygląda rzeczywistość – my Polacy jesteśmy na nią skazani przez własną głupotę.

środa, 6 stycznia 2010

Kara śmierci

Zastanawiający jest fakt, iż nikt nie zamierza wychylać się z propozycją wprowadzenia kary śmierci. Przypominam, naście lat wstecz kara śmierci istniała w Polsce, dziś tylko część krajów świata ma ją w swoim arsenale wyroków. System karny od lat zawodzi w naszym kraju, widać to bardzo wyraźnie. Czy jest jakaś szansa na reformę, a może reformą byłaby kara śmierci ?

Ostatnie obliczenia uświadomiły mi, że więźniom żyje się lepiej niż przestrzegającym prawa obywatelom. Kilka tysięcy złotych, kosztuje podatnika utrzymanie więźnia, kilka tysięcy na miesiąc. W skład utrzymania wchodzą oczywiście procentowo, płace dla pracowników służby ale najwięcej pieniędzy pochłaniają luksusowe dania oraz media. Zachłanność skazanych stała się już dość popularna. Popularny stał się współczujący ton skazanego, który twierdzi że jego cela jest bardzo mała i obiad mu nie smakuje. Zapomniałem dodać , skazany który tak lamentuje został pozbawiony wolności ponieważ zabił drugiego człowieka.

Nagły wybuch etyków i teologów, spotka się z negatywnym i pozytywnym odbiorem. Negatywny aspekt wprowadzenia kary śmierci jest dość jednoznaczny i zrozumiały. Każdy kto utożsamia się z osobą wierzącą, nie zgodzi się na taki wymiar kary. Powstało dożywocie, którego przestrzeganie jest naginane poprzez zwolnienie po X latach w imię dobrego sprawowania. Po wyjściu z zakładu karnego, osoba taka jest zazwyczaj w podeszłym wieku i wymaga pomocy ze strony państwa. Płacimy znowu my podatnicy.

Pozytywny wymiar kary śmierci jest bardzo dobrze znany. Taki wyrok, ostudzi zapał ludzi skłonnych pozbawić siebie wszelkich wartości moralnych – notując na koncie napad na bank, zabijając przy tym kilka bezbronnych osób. Ostudzi może i głupotę, bo czym innym jak głupotą jest zabijanie tylko po to aby zobaczyć jak wygląda śmierć.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Życie w Polsce - moje przeżycia

Bardzo interesujące ostatnimi czasy, stały się pamiętniki lub historie prosto z życia wzięte. Interesująco wygląda również codzienne życie w Polsce. Książka o zmaganiach zwykłego człowieka w naszej rzeczywistości stałaby się częścią kanonu lektur dla przyszłych polityków. Zmierzając do sedna tematu, przedstawię fragment z życia wycięty zwykłego obywatela naszego kraju.

Zmagając się z bólami jamy brzusznej, postanowiłem zapisać się do lekarza specjalisty. Media milczą jak mysz pod Tuskiem, aby zbytnio nie psuć dobrego nastroju Pani Kopacz. Telefon do rejestracji, oczywiście za pierwszym razem i drugim, jedenastym nikt nie odbiera. Tracąc cierpliwość do siebie, rządu, stwórcy czekam i wciąż czekam na pomoc z niebios. Grom z jasnego nieba zesłał mi miłą, to za dużo powiedziane, pielęgniarkę przyjmującą zgłoszenia do rejestracji. Termin wyznaczony, za dwa miesiące. Myślałem że to czeski błąd, lapsus, a może ironia – nic z tego do specjalisty należy się zgłosić za dwa miesiące. Co z problemami zdrowotnymi ? Pan zajmuje linię, ja tutaj tylko przyjmuje zgłoszenia. Ton drwiny, pełen śmiechu pożegnał mnie łaskawie. Trudno doszukiwać się tutaj morału opowieści, choć ten może być jednak dość krótki. Polska służba zdrowia jest ruiną. Jak sięgam pamięcią, kilka miesięcy temu również dzwoniłem do kilku specjalistów. Kardiolog, tu uwaga proszę po głęboki oddech , siedem miesięcy. Prędzej serce odmówi posłuszeństwa niż Pani Kopacz zechcę pozbawić siebie ministerialnej pensji.

Służba zdrowia załatwiona, teraz czas na odprężenie przed szklanym ekranem. Rozrywki i sportu w mediach publicznych brakuje, bo po co nam rozrywka. Możemy za to wysłuchiwać powtórek programu Pana Lisa gdzie tendencyjne sondaże typu : Czy generał Jaruzelski był bohaterem ? ponad 70% Tak, stały się normalnością. Z resztą nie tylko te sondaże doprowadzają do upadku nastroju wewnętrznego. Sondaże wyborcze, gdzie Platforma Obywatelska pnie się w górę jak pnącza winogron. Kolejno badania społeczne, widzimy że średnia krajowa wynosi już 4000zł netto. Zadowolenie społeczne i entuzjazm z podwyżek wszystkiego co wchodzi w skład naszych rachunków. Żyje się świetnie.

Zniechęcony już totalnie, próbuje załatwić sprawę w banku. Potraktowany jak podmiot niższej klasy społecznej, gorszy od Pań siedzących przy komputerze, nie załatwiam nic bo sama mina kobiety obsługującej klientów zniechęca do pytań. Oczywiście praca bardzo ciężka, bo zadzwonić do koleżanki pracującej piętro wyżej i prosić przy mnie o kupno pączków z lukrem, zastanawiając się czy do pączków bardziej będzie smakować kawa czy herbata - jest kpiną.

No nic może tym razem uda się zrelaksować przy programach rozrywkowych. Słucham jednak przypadkowo, że Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie zabójstwa – 3 lata pozbawienia wolności, bo kierowca podczas swojej szarży, zabijając dwie młode osoby był pijany i jest nadal w szoku. Pytam gdzie jest sprawiedliwość ? Czy prawo w ogóle do czegoś nas obliguje ?

Totalny brak ochoty do wszystkiego budzi w nas niechęć. Widać to w każdym miejscu pracy, na ulicach i przystankach. Widać ogólne niezadowolenie z obecnej sytuacji. Widać, że polityka ma nas za nic. Polityka ma nas za nic.
Najlepsze Blogi Polityczne