sobota, 23 października 2010

Łódzka szopka – Trzech wspaniałych

Niespodziewana wizyta, niczym z czasów secesyjnych filmów, ważna dla naszego narodu prawie tak jak set dni ustaw i reform obiecanych przez całą trójkę. Trzech wspaniałych łączy coś więcej niż czynny udział w polityce. Każdy jeden wyrobił sobie listę obietnic, wpadek, gaf. Stojąc w liberalnym rzędzie widzimy od lewej Pana Komorowskiego, Tuska i Schetynę. Choć kolejność może być nieco inna, jeśli się tak dobrze przyjrzeć.

Widzimy jak jeden uśmiecha się lepiej i dosadniej od drugiego, trzeci natomiast myśli nad przemówieniem który jak senna kołysanka utuli do snu społeczeństwo. Jeden podaje drugiemu rękę, trzeci ją przybija od góry, wspólnie zjednoczeni idą w jednym szeregu. Spojrzeń miłości nie brakuje, bo też trójca jest jakby nietykalna i najwspanialsza z wszystkich stąpających po ziemi.

Z tyłu tam ktoś jakby podpowiada, co należy robić – to na uszko podpowiadają sobie, za ile sekund przytulić się do siebie z żalu. Ktoś dał cynk, przyjechała kolejna kamera – relacja na żywo, więc i niespodziewana wizyta stała się jakby spodziewana. Uścisków nie ma końca, są też łzy i kwiaty. Ktoś przyniósł znicz, tych z krzyżem przepędzono na ostatnie miejsca. Ktoś tam krzyczy, ktoś kogoś popchnął. Dużo samochodów, dziennikarzy, z ochrony liczna reprezentacja– spontaniczna akcja, więc tak mało fotoreporterów tylko setka.

Ktoś z magnetofonem z okrzykami „Boże coś …” nie dokończył swej frazy, bo wszystko ma być idealnie i perfekcyjnie. Wszystko ma być dograne, przecież tak spontaniczna wizyta nie zdarza się zbyt często. Setki zdjęć, łzy i żal – kilka nowych serc zostało kupionych

czwartek, 21 października 2010

Odmowa zaproszenia na „dywanik” prezydenta

Oznacza tylko i wyłącznie jedno, kolejny asumpt tuby propagandowej. Prezydent Komorowski zwykł raczyć nas swoimi dobrymi radami. Szkoda, że nie zrobił tego przed zabójstwem w Łodzi. Kiedy opowiadał o tym „jaka wizyta, taki zamach” nie dostrzegł ostrej retoryki w swojej wypowiedzi. Teraz prawdopodobnie zmieni się wszystko, zmieni się bo tak wypada. Zmieni się oczywiście na obrazku medialnym.

Odmowa przyjęcia zaproszenia przez Jarosława Kaczyńskiego, będzie kolejną batalią wytoczoną przez polityków partii rządzącej i media. Przez następne dni będziemy słyszeć o tym, że wina leży tylko i wyłącznie po stronie opozycji – bo ta nie zamierza się zmienić. Będziemy karmieni znowu tym, od czego mieliśmy przecież odejść. Gdzie warsztat dziennikarski, gdzie etyka którą wszyscy grzecznie charakteryzują najlepszych publicystów. Tylko że Ci publicyści będą nadal wmawiać społeczeństwu nienawiść, którą kieruje się tylko i wyłącznie opozycja.

Zaproszenie prezydenta Komorowskiego, to nic innego jak wystawianie spektaklu politycznego. Zaproszenie na dywanik, dobry wuj i ojciec narodu będzie udzielał wskazówek jak należy postępować i żyć etycznie – w pełni moralnie. Ten sam wuj, który zwykł trzymać ustawy ważne dla kraju w zamrażarce sejmowej i źle mawiać o byłym prezydencie.

Z jednej strony odmowa była już z góry przewidziana, z drugiej strony przyjąć ją tzn. skazać media na mesjanistyczne informacje o olbrzymich sukcesach. Z dobra złego, nic z tego nie wynika.

500 dni reform ucieka.

Rachunek Ernesta Skalskiego – polemika

Jako zwolennik polityczny Jarosława Kaczyńskiego i PIS-u muszę wtrącić kilka groszy do tego portfela pełnego rachunku, zapewne politycznego. Rachunek ten składa się, z całym szacunkiem ale z błędnych produktów. Historia zwykła się powtarzać, choć zwykło nam żyć w pełni demokratycznych czasach. Czymże jest demokracja w obliczu takiej „masakry” – tak nazwijmy to prosto i po imieniu. Nigdy, w czasach ogólnej wolności naszego kraju nie spotkaliśmy się z zamordowaniem opozycjonisty. Zacznijmy jednak od początku …

Cytat: „I jeśli nawet okaże się, że sprawca jest chory psychicznie, to jego działanie wpisuje się w atmosferę nienawiści, ogarniającą politykę w Polsce. Ale w tej sytuacji – powtarzam - przyjrzeć się sobie powinni w pierwszej kolejności przeciwnicy Kaczyńskiego i PIS –u.”

Poczytalność sprawcy, nie ma w tej chwili większego znaczenia. „Wyhodowana” u sprawcy nienawiść nie wzięła się znikąd, przyczyn należy wyszukiwać w mediach. Spirala nakręcana przez media, głównie prywatne, musiała dać w końcu swoje owoce. Przykro mi, że istnieje pojęcie hien medialnych – które manipulując i oskarżając w szczególności ostatnimi laty opozycję, zbiera żniwa oglądalności i głównie na nich opiera swoje w pełni dopracowane informacje. Spektakl musi trwać, bo społeczeństwo chce igrzysk.

Cytat: „Po pierwsze jest to niekwestionowany, już nawet nie lider, a guru swojego ruchu.”

Z całym szacunkiem, niczym nie poparta teza. To właśnie jeden z przykładów takich igraszek słownych, które nakręcają resztę do popisu na polu znacznych inwektyw. Lider owszem, należy niewątpliwie do grona nielicznych osób w historii współczesnej polityki, który potrafi tylko i wyłącznie swoją osobą przekonać do siebie kilkadziesiąt procent wyborców. Zbudowany elektorat nie jest jednak ślepym wyznawcą ewangelii, popiera konserwatywne poglądy polityczne. To w głównej mierze pozwala zbudować tak silną opozycję. Istnieje bowiem grupa społeczna, która nie potrzebuje laicyzacji oraz liberalnej wolności. To „żelazny elektorat” który nie zamierza tolerować wolnych parad równości, nie zamierza popierać programu refundacji In vitro oraz nie zgadza się aby o bezpieczeństwie naszych granic decydowały inne kraje europejskie. To są liberalne przywary, którym bardzo trudno dać przyzwolenie do działania.

Cytat: „A potem starały by się go już raczej spokojnie komentować i wyciszać emocje. Tak postąpili Tusk i Schetyna. A Kaczyński zaczął od gwałtownego ataku.”

Zmierzamy do puenty, której nikt z publicystów i polskiej masy medialnej nie potrafi powiedzieć czy napisać wprost. Winny całego zdarzenia w Łodzi był nikt inny jak właśnie Jarosław Kaczyński. To puenta nie napisana od tak, tylko wykreowana po raz kolejny przez media. Proszę, jeszcze raz dokładnie przeczytać puentę i się zastanowić kto wymyślił taką błazenadę. Ano właśnie ją wymyślono, krew na rękach ma nie kto inny jak Kaczyński.

Powoli zaczynam wątpić w istnienie wolnych i niezależnych mediów, szczególnie publicznych. Porównanie Pana Ziemkiewicza jest dosadne i kwituje to, czym żyjemy na co dzień społecznie. Dziś opozycja jest nazwana „Żydem III Rzeszy” – tak przepasana nienawiść doprowadziła do okrutnego morderstwa o którym trzeba mówić. Wydaje mi się, że dobrym przykładem braku zmiany jest właśnie Pański wpis – niby krytykuje rząd Donalda Tuska za ostre słowa ale w głębi obwinia Kaczyńskiego. Z taką tezą zgodzić się nie można.

środa, 20 października 2010

Co ma się zmienić ? Zależy tylko od nas.

Skoro karmieni przez media stajemy się podatni na przemysł pogardy i manipulacji społecznej, nic nie może się zmienić. Jesteśmy nakręcani przez doskonale przygotowany do tego aparat wizerunkowy, dla którego nie liczy się dobro naszych obywateli. Utrzymanie władzy niegdyś było dumą, honorem. Polityk był symbolem uczciwości, osobą z której mamy brać przykład - polityk był wybrańcem. To nakazywało mu korzystać z kodeksu moralnego i etycznego, gdzie to wszystko jest ?

Co się stało ze społeczeństwem, które głodne wiadomości potrzebuje rozlewu krwi i informacji o zabójstwach dokonywanych przez osoby niepoczytalne. Jesteśmy skazani sami na siebie. Nikt inny nam nie powie jak mamy żyć, bo nikt nie jest każdą Kowalską i każdym Kowalskim.

Liczyliśmy na to, że coś się zmieni po katastrofie Smoleńskiej – solidarność przecież była czymś wyjątkowym. Poczuliśmy coś nowego, jesteśmy przecież wszyscy Polakami. Nic z tego, przemysł pogardy rozpoczął się na nowo. Podzielił nas krzyż, wyjaśnianie przyczyn katastrofy Smoleńskiej, ciągła awantura dwupartyjna.

Co się ma zmienić ? To My potrzebujemy zmian. To od nas zależy kto będzie nas reprezentował w parlamencie. Od nas zależy jak mają wyglądać i zachowywać się politycy. Mamy przecież najpełniejszą władzę, to karta wyborcza. To rzecz polityki. Pozostała jeszcze sfera medialna.

Z mediami wygrać, znaczy przegrać. Bowiem media żyją z taniej sensacji i manipulacji, która przyciąga widza. Mamy jednak wybór, coraz mniejszy ale mamy. To wybór napędzania oglądalności, kupując gazetę, słuchając radia i przy wyborze wieczornych informacji. To wybór zdecydowany, który trzeba podjąć – jeśli przestaniemy tolerować kicz i tandetę, spadnie w końcu oglądalność i poszczególne media zastanowią się – pokazać prawdę czy manipulować.

Wszystko zależy od nas.

wtorek, 19 października 2010

Być za PiS, znaczy oddać za nią życie ...

Czy zjawisko wykreowanej nienawiści, posunęło się do stopnia użycia siły i przemocy w stosunku do tych opowiadających się za PiS ? Przyczyną jest przecież pojęcie szerokiego „kaczyzmu” które przypominane jest raz za razem przy każdej okazji przez rządzących. Kogo więc należy obarczać za śmierć osób pracujących dla PiS w Łodzi ?

Tak łatwo wyjaśnić wszystkiego nie można, jednak jest pewna grupa osób które w gruncie rzeczy są temu winne. To kreatorzy „kaczyzmu”, którzy tak zmanipulowali w głowach społeczeństwa, że te zaczyna się bać całego PiS i Kaczyńskiego. Przy pomocy medialnej, społeczeństwo od dosłownie rana słyszy o tym co zrobił Kaczyński, czemu jest znowu winien i jaki bałagan pozostawił po sobie. Taka nienawiść sięga już granic wojny, na którą wysłani są wszyscy opowiadający się za Platformą Obywatelską. To wojna w imię czego ? W imię manipulacji i uśmiechu na twarzy ?

Powoli zaczynamy się bać tego co piszemy, co staramy się obiektywnie przekazać. Boimy się przede wszystkim o swoją przyszłość. Dlaczego ponad połowa użytkowników, w tym również Ja – nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem. Odpowiedź jest prosta, bo boi się o swoją przyszłość. Utożsamianie dzisiejsze z którąkolwiek partią, a w szczególności za partią Pana Kaczyńskiego – jest strzeleniem sobie w stopę. Kto wyobraża sobie uczestnictwo w rozmowie kwalifikacyjnej z przypiętym znakiem Prawa i Sprawiedliwości w marynarce ? Z czystej sympatii, epatowania politycznego i społecznego – tylko odbiciem jest pogarda i poczucie palców wskazujących za plecami.

Do tego doprowadziła wieczna wojna słów i manipulacji. Widzimy to od „walki o krzyż” gdzie społeczeństwo jest podzielone prawie po równej połowie. Widzieliśmy jednak nadzieję w solidarności po katastrofie Smoleńskiej – teraz powracamy w większym stylu i z większą determinacją. Dziś nie liczą się już ustawy i pakiety reform, liczy się walka wizerunkowa. Tą wygrywa Platforma Obywatelska i premier Donald Tusk – tylko jak to się skończyło ? Mamy przykład w Łodzi.

poniedziałek, 18 października 2010

In vitro a Dom Dziecka – temat tabu

Temat ten, powinien w głównej mierze zainteresować polityków, którzy chcąc być politykami współczesnymi muszą opowiedzieć się za In vitro. Oczywiście wszystko nie jest takie proste, na jakie wygląda. Problem jest podwójny, bowiem większość reprezentantów narodu deklaruje swoją przynależność do Kościoła Katolickiego. Tak więc mamy prosty przykład zadeklarowanego wyboru, wybieramy liberalne poglądy – nurtem mody i bycia trendy, czy konserwatywny punkt widzenia – oparty na żelaznych zasadach i wartościach.

Poglądy poszczególnych polityków znamy, szczególnie jeśli chodzi o kwestię dokonania dość problematycznego wyboru. In vitro właśnie do takich należy, identyfikacja z Kościołem jest w gruncie rzeczy punktem wyjścia z całego problemu. Problem oczywiście jest, nie można obok niego przejść obojętnie. Jednak refundowanie In vitro, to nie najlepsze wyjście z całej sytuacji.

Stanowisko Kościoła Katolickiego jest bardzo jasne. Im bliżej do zakończenia prac nad ustawą, tym więcej głosów nad rozwagą w podejmowaniu politycznych decyzji. Rozwaga jest tutaj najważniejsza, jednak czy ostatecznością jest wybór między ustawą a Kościołem Katolickim ?

Cytat: „Polityk, który jest katolikiem i identyfikuje się z nauczaniem Kościoła nie może głosować niezgodnie z jego doktryną” o. Jacek Prusak

Problem niewątpliwie jest, rozwiązań jest co najmniej kilkanaście. Jednym z nich jest dofinansowanie dla Domu Dziecka, które jest niewątpliwie czymś o większej skali problemu społecznego. Istnieją przecież prywatne kliniki, które przeprowadzają proces In vitro. Wolny wybór w chwili obecnej jest. Tylko dlaczego refundować problem poczęcia życia, gdy istnieje problem poczętych i czekających na rodziców w placówkach typu Dom Dziecka ?

piątek, 15 października 2010

Raport Freedom House, kilka ciekawostek

Zaciekawiony lekturą raportu, z którego skorzystałem poprzez link na portalu pewnego blogera, przejrzałem go dość powierzchownie i muszę przyznać, że bardzo mnie ten raport zainteresował. Freedom House jest organizacją, której celem jest obrona demokracji i wolności słowa na świecie. Miała swój udział w wystosowaniu sprzeciwu wobec dyktatur, zbrojnego tłumienia wolności słowa oraz karygodnego naginania praw człowieka.

Raport ukazuje błędy demokratyczne, których dopuścił się rząd Platformy Obywatelskiej na czele z premierem Donaldem Tuskiem. Z lektury raportu wydobyłem kilka ciekawych fragmentów, które powinny zainteresować każdego – kto uważa, że wszystko co jest ciszą – nie zawsze oznacza prawdę.

Cytat : „Although the constitution clearly designates the president as head of state, supervising the government and representing the country internationally, other paragraphs limit his powers only to areas outside the competences of the government, including foreign representation.”

Krótki fragment dotyczy tzw. walki o krzesło, która w jakimś stopniu podważała kompetencje najwyższego przedstawiciela naszej władzy. Konstytucja wskazuje wyraźnie, kto jest najwyższym reprezentantem władzy naszego kraju oraz kto powinien reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Cytat: „Finally, at the end of the year, Poland experienced an extraordinary political crisis beginning with a corruption scandal over the new law on gambling machines, costing the government the dismissal of four key ministers, two state secretaries, the prime minister’s spokesman, and the majority whip in Parliament. In a move regarded as personal revenge, Prime Minister Tusk also dismissed the director of the Central Anticorruption Bureau (CBA), who unearthed the scandal.”

Fragment po raz kolejny ukazuje, w jakim zagrożonym demokratycznie kraju żyjemy. Minister Kamiński, szef CBA, zostaje zdymisjonowany ze swojego stanowiska za wykrycie afery hazardowej – dzięki której premier dymisjonuje swoich czterech czołowych ministrów oraz kilku sekretarzy. W normalnym kraju rzecz nie do pomyślenia, w Polsce owszem można dymisjonować kogoś za dobre uczynki i sprawowanie. Mowa oczywiście o Panu Kamińskim.

Cytat: „In April 2009, Poland witnessed a politically based attempt on the independence of universities and the freedom of scientific inquiry. It began with the publishing of a political biography of Lech Wałęsa, the leader of Solidarity and the second Polish president, based on the master’s dissertation of Paweł Zyzak, history student at Jagiellonian University. The dissertation included some disturbing facts regarding Wałęsa’s cooperation with the communist intelligence in the 1970s, as well as mentioned abuses of power during his presidency, mostly related to a cover-up of his early faults.(…) The book was instantly attacked by the political milieu of the daily paper Gazeta Wyborcza and the PO party, but was defended by the PiS camp, eager to question the integrity of one of Prime Minister Tusk’s most prominent supporters. Minister of Science Barbara Kudrycka (PO), called for an immediate investigation at the history department at Jagiellonian University, threatening its accreditation. Her action was widely interpreted as an attempt to punish the oldest university in Poland for allowing one of its students to reveal uncomfortable facts from the life of the government’s current ally. “

Książka Pawła Zyzaka o rzekomej agenturalnej przeszłości byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Książka ta spotkała się z olbrzymią krytyką, za nim jeszcze została wydana. Grożono uczelni, iż ta nie otrzyma dofinansowania na rozbudowę miasteczka studenckiego. Atak był identyczny, gdy wydana została książka „SB a Lech Wałęsa” – IPN został bardzo ostro oskarżany o upolitycznienie. Atak wcale mnie nie dziwi, bowiem z list Platformy Obywatelskiej startował zarówno do parlamentu europejskiego jak i sejmu – syn Lecha Wałęsy.

Cytat: „(…)during the campaign and after the elections, PO enjoyed enthusiastic support from two private media moguls, ITI and Agora, with some of the most popular media—TVN, TVN24, and Gazeta Wyborcza—at its disposal.”

Ostatni fragment jakoś mnie tak bardzo nie szokuje. Entuzjastycznie podczas wyborów oraz przed wyborami, stacje ITI - TVN i TVN24 oraz „Gazeta Wyborcza” wspierały kampanię wyborczą Platformy Obywatelskiej. Po ostatnich wydarzeniach z manipulacją słowną wypowiedzi Kaczyńskiego, sens fragmentu nabiera jakby większego znaczenia.

Cały raport można przeczytać na stronie podanej poniżej, zachęcam – bowiem takich ciekawostek jest więcej. Jestem tylko ciekaw, czy jakiekolwiek media wiarygodnie uchylą swój serwis informacyjny w stronę oceny tegoż raportu.

Link :

środa, 13 października 2010

Solidarność Francuska

Podwyższony wiek emerytalny i bardzo szybka, zdecydowana odpowiedź tych którzy się na to nie godzą. Tak w skrócie, można opisać to czym żyje Francja. Zjawisko protestu należy do tych, które budzi sprzeciw oraz pełną zgodę do działań o walkę w jakimś konkretnym celu. Sprzeciw słyszymy od stratnych, którzy przykładem prostym nie potrafią dojechać do pracy lub szkoły – zgodę zaś od ludzi niezamierzających pracować o kilka lat dłużej. Podobna sytuacja jest w naszym kraju.

Słyszymy co raz częściej o możliwości podniesienia wieku emerytalnego, w celu ratowania samych emerytur oraz gospodarki państwa. Takie rozwiązania zawsze wiązać należy ze sprzeciwem społeczeństwa, bowiem kto z nas ma siłę i przede wszystkim zdrowie, aby pracować dłużej o kilka lat. Rzecz prosta, banalna ale cicho umyka w mediach. Przykład należy brać właśnie z Francji. Szacuje się, że około 2 mln protestantów strajkowało aby zachować obecny wiek emerytalny. Można ?

Dawnymi czasy, taki tłum na ulicach oznaczał walkę o wolność – dziś wolność mamy, lecz jest ona kontrolowana przez wybranych w demokratycznych wyborach. Wolność to przyzwolenie do swobodnego odpoczywania na wypracowanej przez długie lata emeryturze. To także kultywowanie tradycji, czas dla wnuków – dla rodziny. Obecny wiek emerytalny w Polsce i tak już jest wysoki, jeszcze go zwiększać – to dość radykalny pomysł.

Warto rozejrzeć się wokół nas, zobaczmy ile ludzi podąża do pracy – jaki wiek reprezentują i czy są w pełni sił i zdrowia aby pracować dłużej.

wtorek, 12 października 2010

Charyzmatyczny przywódca

Temat już ocenił wartość tego tekstu, zanim jeszcze został przeczytany. Zapewne każdy doszukując się słowa klucz, pomyślał tylko o jednej osobie – która pasuje do tej literalnej zagadki. Przywódca jest sformułowaniem nieco odważnym, gdyż cechy przywódcy różnią się od ukrytej postaci. Czy taka rozpoznawalność prowadzi do zwycięstwa czy skazania na walkę polityczną ?

Ostatnimi czasy, zwykło się dyskutować o tym co kryje polityczna przyszłość. Wydarzenia z przed kilku dni, ukazują pewną historyczną odnowę społeczeństwa. Dlaczego historyczną, bowiem podobne manifestacje odbywały się kiedy głównym celem walki była wolność. W ogólnym rozumieniu, wolności nikt nam nie odebrał, lecz uczucie pewnej bezsilności może być asumptem do społecznego pojednania. To właśnie widzimy coraz częściej na naszych ulicach, ludzie boją się, że odbierana jest im wolność. Głos sprzeciwu, jest właśnie głosem tych ludzi – na razie nielicznych.

Charyzmatyczny przywódca stoi na ich czele, będąc ich ostatnią nadzieją na powrót do państwa tradycji i obrony symboli narodowych. Cechuje ich konserwatyzm, brak liberalnych poglądów odnośnie wolności – twarda, żelazna polityka i obrona granic naszego państwa. Oczywiście sensem obrony nie jest zbrojna mobilizacja, lecz obrona tych ideałów o których zapomina młode społeczeństwo w gorączce medialnej. Wartością najważniejszą dla nich jest prawda, której nie potrafią się dziś doszukać. Okłamywani i manipulowani, z brakiem świadomości o stanie naszego państwa. Przekonywani, że jest wspaniale i trzeba podnosić podatki. Sensu logicznego w tym całkowicie brak.

Przez wielu krytykowany za poglądy, za konserwatyzm i starą szkołę polityki, ostatnio za wszystko. Jednak jest w stanie w każdych wyborach, mimo olbrzymiej nagonki medialnej i wytworzonej fobii „kaczyzmu”, osiągnąć wynik ponad przeciętny – całkiem zadowalający. Starcia wyborcze, od kilku lat stały się niestety klęską. Dlatego coraz częściej mówi się o przewrocie zbrojnym, że ludzie wyjdą na ulicę i będziemy oglądać manifestacje rodem z czasów walki o wolność. Nic bardziej mylnego, to kolejna zagrywka w rozpędzeniu mechanizmu fobii „kaczyzmu”. Żaden człowiek, nawet charyzmatyczny przywódca nie będzie lekceważył głosu ludu – wyborów demokratycznych.

Zawsze zadaje sobie jedno pytanie, które powtarzam jak mantrę : Czego ludzie się boją, że nie chcą na niego głosować? Pytanie dość proste, a odpowiedzi doszukiwać się trudno.

poniedziałek, 11 października 2010

„Państwo PiS” Profesor Środy – polemika

„Z pogranicza tego co realne i nadzwyczajne” jest samo przetrwanie na arenie politycznej państwa w państwie, a więc Platformy Obywatelskiej. Jak prywatny folwark zwykł traktować premier rządu polskiego, nasz naród i całe społeczeństwo. Od tego jakże mocnego akcentu, rozpocząłbym polemikę z Panią Profesor Środą. Skoro istnieje rozłam społeczny, tym razem nie na Polskę A i B, zastanówmy się komu bliżej do odbudowy naszego kraju, a komu do chylenia się w przepaść na podobieństwo Grecji.

Otóż, istnieje pewien medialny wrzask polityczny – który zwykł odnosić się nader często do obecnej opozycji, niż obecnie rządzących. Takie igrzyska medialne sprawiają, że słupki sondażowe skaczą ponad wszelkie granice przyzwoitości. Ciągłe informowanie społeczeństwa o tym, co zrobił Jarosław Kaczyński i jego frakcyjni politycy – staje się powoli żenujące. Ludzie i tak odkryją prawdę, tą czasem zmanipulowaną. Prostym tego przykładem jest brak pełnej informacji o umowie gazowej, brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie zadane przez Kowalskiego : Dlaczego chleb drożeje. To są przykłady, którymi powinni się zajmować dziennikarze, felietoniści, profesorzy i cenione w Polsce osobistości – które mają „przebicie” medialne.

Istnieje pewna różnica, idąc w ślad porównania obu czołowych polityków frakcji. Można i tu polemizować o różnicy, zarówno politycznej jak i czysto prywatnej. Otóż, warto się zastanowić komu bliżej do ideału męża stanu i patrioty. Krótkie porównanie. Walka o prawdę historyczną, publikacje IPN zostały przez środowisko Donalda Tuska źle ocenione – według premiera należy odpartyjnić instytut, czyli zaprzestać pisać o niewygodnych faktach historycznych. Bronić interesu ojczyzny na arenie międzynarodowej, być w ramionach premiera Putina, a źle o nim pisać na całą Europę to chyba przepiękna różnica. Z bycia w ramionach mamy to co mamy, z listu wiemy jak jest naprawdę.

Cytat: „Krzyż w państwie PiS nie należy przecież do Kościoła i jego wiernych, lecz do Kaczyńskiego i jego wyznawców, którzy właśnie zaprowadzają nowy kalendarz dat najważniejszych. Na naszych oczach rodzi się i umacnia nie tylko nowe państwo i nowa religia, ale i nowy świat. Póki co jeszcze w ramach naszego.”

Krzyż to symbol, który każdy katolik powinien bronić. To symbol tego w co wierzymy, za co potrafimy czasami oddać życie. Decyzja Bronisława Komorowskiego, przypominam pierwsza decyzja, to właśnie usunięcie krzyża Smoleńskiego. Według mojej oceny, pierwsze co powinien zrobić prezydent to walczyć o zniżki dla studentów – które obiecał w kampanii wyborczej. Gdyby tego było mało, prezydent jest przecież praktykującym katolikiem. Jak więc można być za In-vitro, wspólnie wyrazić zgodę na organizowanie parady homoseksualnej, no i przenosić ważne symbole w postaci krzyża.

„Nowe państwo” to nie wyznawcy ewangelii Pana Kaczyńskiego, tylko wyznawcy prawdy. Takim wyznawcą był również Lech Kaczyński, który w pamiętnym przemówieniu przez przewodniczącego „Solidarności” został nazwany „żołnierzem prawdy”. Ta część, którą zwykło nazywać się oszołomami – bo głosują na PiS, to część która widzi różnice w cenie chleba. Widzi również wyższe rachunki za prąd i gaz. To wyznawcy prawdy, którym bliżej do konserwatyzmu niż liberalnej wolności.

niedziela, 10 października 2010

"Smoleńskie" wyjaśnianie katastrofy

Całkowita ufność przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy Smoleńskiej, nie oskarżając nikogo o intencjonalność, jest czymś co ociera się o poziom patologiczny. Wyjaśnianie tychże przyczyn, powinno być określone rangą najwyższą o charakterze politycznym i społecznym. Jesteśmy jednak świadkami całkowitego powierzenia śledztwa stronie naszych wschodnich sąsiadów, a nasza prokuratura czeka bezczynnie licząc na przełom i zgodę na wspólne śledztwo. Powinno być nieco inaczej, pisemną prawdą tak jest, lecz od tej prawdy rzeczywistej nieco odbiega.

Warto wspomnieć o przyczynach osobnych obchodów, które rozdzieliły obie wizyty różnych przedstawicieli naszego narodu. Oczywiście wedle konstytucji, to prezydent jest tą osobą która powinna reprezentować nas na arenie międzynarodowej. Bywało, jak wiemy zupełnie inaczej. Słynna walka o krzesło, to nie spektakl obozu prezydenta lecz premiera. Jaki stosunek do samej jego osoby i pełnionego stanowiska reprezentował premier, doskonale obrazuje wypowiedź o żyrandolach.

Tłumaczę to sobie interesem politycznym, znamy bowiem sprawę podpisania umowy gazowej która jest w ciągłej negocjacji. O dziwnej polityce prorosyjskiej również pisałem ale zgodzę się z jednym – potrzeba czasu. Czas jest tym wyznacznikiem historii, którego nie da się oszukać i zmanipulować. Można go nieco wydłużyć ale nigdy zatrzymać. To on zweryfikuje poziom śledztwa i polityki zagranicznej naszego rządu.

Olbrzymim sukcesem ostatnimi czasy stało się przykrycie brezentem wraku samolotu. To istny krok do przodu, szkoda tylko że stało się to tak późno. Wrak samolotu jest już nie tylko wrakiem z nazwy, niestety także ze stanu faktycznego. Skandaliczne przeciąganie obietnicy dokładnego zabezpieczenia, jest porażką wszystkich tych którzy mówią jak to śledztwo jest znakomicie prowadzone.

Zszokowały mnie również znaleziska, których miało podobno już nie być. Znaleziska te to kości ofiar, znalezione kilkanaście dni temu. Brzmi strasznie i tak właśnie jest. Mimo zapewnień minister Kopacz, teren nie został dokładnie zabezpieczony i przeszukany.

Mijają kolejne miesiące od katastrofy prezydenckiego samolotu, a my ciągle żyjemy w nieświadomości. Wynika to przede wszystkim z polityki informacyjnej, lecz nie ma co marzyć o jej rychłej poprawie. To będzie taka dobra lekcja, szkoda że kosztem całego społeczeństwa.

czwartek, 7 października 2010

PiS powinien przeprosić, za wszystko

Dzisiejsze wystąpienie Pana Rostowskiego było tak zadziwiające, że strach już włączać szklany ekran w samo południe. Oskarżenia pod adresem opozycji były odgrzewanym kotletem, przyzwyczajenie wizerunkowe – winni za wszystko są poprzednicy. Pan minister zapomniał jednak o tym, kto rządzi już dłużej i jak wielką ma teraz przewagę od poprzedników. Pełna władza, to obiecane w wyborach 500 dni pełnych ustaw i reform. To 500 dni odbudowy naszego państwa, które nie mogło być naprawiane przez opozycję i prezydenta Kaczyńskiego.

Obiecanki społeczeństwo kupiło, dając kredyt zaufania obecnemu prezydentowi Komorowskiemu. Platforma Obywatelska ma teraz maksimum możliwości, o której zawsze marzono. Nie będzie już walki o krzesła, reform które były blokowane przez prezydenckie weta. Są stołki obsadzone notabene obsadzone jeszcze przed wyborem prezydenta, jest marszałek i premier. Wszystko, tylko reform nam trzeba.

Tych o dziwo będzie bardzo mało, bowiem potrzeba czasu. Polska była „zieloną wyspą” i według optymistów nadal świeci na zielono, tyle że społeczeństwo nie jest już tak zadowolone jak wcześniej. Przejrzeli na oczy, ludzie uśmiechnięci od ucha do ucha gdy tylko kazano im zapłacić drożej za codzienne zakupy. Gdy przyszedł rachunek za gaz i prąd, kiedy trzeba było posłać dziecko do szkoły. Okazało się, że wcale nie jest tak ciekawie jak wmawiają nam Panowie w krawatach.

Wszystkiemu winny jednak nie jest rząd, tylko poprzednicy. Przeprosić mają za straszenie kryzysem, którego nie ma. Za słabość państwa i prorosyjską politykę. Winni są, a wyrok osądzi społeczeństwo. Tyle tylko, że nie uśmiecha nam się ciągle słuchać o tym za co winien jest poprzedni rząd i czego nie zrobimy przez poprzedni rząd. Macie pełnię władzy, nie stoi wam na przeszkodzi już nikt. Tylko, że obiecane ustawy wyborcze jeszcze nie powstały. W tym tkwi problem.

środa, 6 października 2010

Kłamstwa katastrofy Smoleńskiej.

Od jakiegoś czasu zastanawia mnie bezsilność naszego rządu do strony Rosyjskiej. Pisałem ostatnio o polityce prorosyjskiej, która być może tłumaczy brak nacisków jeśli chodzi o wyjaśnianie przyczyn katastrofy. Jednak nie o same wyjaśnianie chodzi, bardziej bulwersuje mnie zezwolenie na karygodne prowadzenie śledztwa i brak dokładnego zabezpieczenia.

Wczoraj w publicznej telewizji zobaczyłem coś, co odebrało mi wiarę w dokładność i rzetelność prokuratorów za wschodniej granicy. Otóż, pokazano publicznie kości ofiar, które znaleziono kilka dni temu na terenie katastrofy samolotu. Bulwersujący jest fakt, iż zapewniano nas – opinię publiczną, o przeoraniu całego terenu metr w głąb. Minister Kopacz wykonała „tytaniczną” pracę, za którą dziękował sam premier.

Kłamstwem jest fakt dokładnego zabezpieczenia terenu katastrofy samolotu. Każdy może swobodnie przechadzać się pod lotnisku, zbierać grzyby tam gdzie palił się samolot. Sukcesem jest podobno przykrycie wraku samolotu brezentem. Sukces olbrzymi, 6 miesięcy po katastrofie w końcu ktoś wpadł na pomysł, że wrak może być ważny dla śledztwa. Chcieliśmy go zabrać do Polski, jednak jak na złość sąsiedzi od wspólnego śledztwa nie chcą nam go dać, mimo że nie jest im już potrzebny.

Kłamstwem jest również „tytaniczny” udział Pani Kopacz. Wizerunkowo wypadła świetnie, nawet wmawiano nam, że sama założyła kitel i uczestniczyła w sekcjach zwłok. Jak było naprawdę pokazał czas i śledztwa dziennikarskie.

Dziwna polityka informacyjna odbija się przeciwko nam. Media informują nas o tym, o czym powinien informować rząd. Dowiadujemy się co raz to nowszych rewelacji, a to kilka osób mogło przeżyć bo widziano karetki pogotowia odjeżdżające na sygnale, a to ktoś znajduje kości na miejscu katastrofy. Najgorsze jest to, że nikt tego nie dementuje, a to tylko pożywka dla teorii spiskowych – które wydają się być ciągle realne.

wtorek, 5 października 2010

Chcemy igrzysk i chleba. Politycznych.

Uznajemy czasy „głośnej” polityki, za zakończone. Jednak warto się zastanowić czy jest sens tonowania czegoś, co wymaga właśnie spektaklu – tak, aby zrozumiano. Prowadzenie polityki miłości i pełnego szacunku do przeciwnika, jest walką nie liderów i opcji politycznych – lecz batalią sztabu wizerunkowego i aparatu PR. Dzięki niemu, wykreowano wizerunek tego co krzyczy i tego co godzi. Tego co rujnuje i tego co jest prawdziwym patriotą. Może warto wrócić do czasów teczek ?

Rzeczywiście coś się zmieniło, dziś bardziej tonowane wypowiedzi nie zawierają zbędnych słów, są przemyślane i dokładnie przygotowane. Kilka lat wcześniej, gdy rządziła jeszcze lewica, mieliśmy przykład wojny teczek, wojny na słowa. Każde wystąpienie było spektaklem, mocna retoryka i wymiana inwektyw ad personam stały się codziennością, napędzaną przez media. Społeczeństwo chciało rozrywki, to ją miało.

Czy warto wrócić, zapewne kilka partii politycznych dusi w sobie brak mocnej retoryki. Tęskno za tym co było, lecz nie to dzisiaj modne. Moda się jednak zmienia, możemy być świadkami odrodzenia takich postaci jak Roman Giertych, Jacek Kurski, Jarosław Kaczyński. Wiele wskazuje na to, że taki rodzaj retoryki służy tym, którzy byli jego zwolennikami. Wygrane wybory, dziś silna rola opozycji jednak nie do końca jest tym o czym marzy każda opcja. Warto o tym pomyśleć…
Najlepsze Blogi Polityczne