wtorek, 31 sierpnia 2010

Podzielmy Polskę na A i B

Skoro tak bardzo tego chcemy i żądamy tego w każdych wyborach, do dzieła ! Co stoi na przeszkodzie żeby podzielić na dwie, może nierówne i niezbyt odpowiednio rozwinięte, ale dwie połowy. Granicę wyznaczyć bardzo łatwo, kto za kto przeciw nie widzę. Kto się wstrzymał ?

Polska A – Bardziej rozwinięta, idąca w myśl postępu technologicznego i urbanistycznego. To Polska turystyki, przemysłu – paliwo napędzające silnik gospodarczy. Polska w której przeważnie co wybory wygrywa Donald Tusk i jego ekipa. Mają wszystko. Wspaniale rozwinięta gospodarkę, przemysł na Śląsku, wartościowy dostęp do morza. Mają granicę z ukochanymi, dla których oddaliby wszystko – być może nawet Polskę A. Więcej, mają stolicę – mazury, mają wszystko.

Polska B – Słabo rozwinięta, jest wagonem doczepianym do Polski bardziej rozwiniętej. Mozolnie starają się przyspieszyć, ciągle prosząc o więcej. Ich głównym partnerem granicznym jest Rosja, z którą mają odwieczne problemy. Stosunki między państwami są napięte, ciągle wybuchają kłótnie. Polska B to jednak dobrze rozwinięty turystycznie region. Górale od lat wspomagali ludzi odważnych, dbających o interes kraju. W myśl tej zasady oraz powtarzanych jak mantrę słów „nie zostawimy biednych, bogaci nie będą żyć lepiej od innych” – w regionie B, Kaczyński wygrywa.

Podział dokonany, skoro tak bardzo naród go chce zróbmy więc test na odwagę. Referendum wskaże, czy potrafimy dokonać w końcu wyboru. Tych co za Platformą do Polski A, PiSowców natomiast do B. Rządźmy 5 lat i zobaczymy, gdzie będzie zielona
wyspa, co z reformami. Jak będzie wyglądała sytuacja w obu podzielonych częściach.

Platforma będzie miała bonus – czyli wszystko, od przemysłu do turystyki. PiS - biedny i zniszczony region. Tak więc szanse nierówne, jeszcze bardziej popychające do podziału.


No to jak robimy referendum ?

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Odwaga

Czymże jest odwaga w naszej polityce ? Odwaga, czyniąc z odpowiedzialności za czyny rzecz niebagatelną i bardzo istotną. Odwaga przyznania się do błędu, skapitulowania. Nabijanie obywatelki w butelkę oraz manipulowanie prawdą to kłamstwo i tchórzostwo. Dlaczego nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za samoloty i katastrofę smoleńską, za stan naszego kraju, reformy, system emerytalny.

Trzykrotnie obiecano obniżenie podatków przez rząd Donalda Tuska. Co roku, o porze nieco jesiennej minister zdrowia Ewa Kopacz ma gotowy koszyk reform, świadczeń – chce reformować i wdrażać nowe ustawy. Minister ds. walki z korupcją, Pani Pitera ciągle przeciwdziała chorym patologiom – walczy jak tylko może. Ciągle robi się z nas idiotów, którzy wierzą w bajki o zielonych wyspach i dobrobycie na skalę światową.

Odwagi. Przede wszystkim, życzę tego każdemu z nas. Abyśmy potrafili przeciwdziałać takim bezużytecznym ministrom i premierom, którzy widocznie nie potrafią wykorzystać danego im kredytu zaufania. Odwagi, życzę rządowi – aby potrafili podejmować trudne decyzje (takie jak dymisja również).

Ależ dzisiaj odwaga jest w cenie.

sobota, 28 sierpnia 2010

Wrzuty do kosza – absurd Tarnowa


Czując się obywatelem naszego kraju, musimy przyzwyczaić się do pewnych reguł i zasad tu panujących. Główną zasadą jest niemożność w wykonywaniu pewnych zadań. Jeśli czegoś się nie da zrobić, nikt nie jest w stanie wykonać pewnej czynności czy zadania, poprośmy o to polaka – który o dziwo zajmie się wszystkim, za godziwą choć niezbyt wysoką cenę.

Absurdem, być może stulecia, jest nowo wybudowany kompleks sportowy w mieście Tarnów. Na jednym z osiedli zostało oddane do użytku boisko przystosowane do gry w koszykówkę. Decyzja, pomysł i wykonanie znakomite. Choć to ostatnie może nie do końca. Urzędnicy miasta przysnęli to raz, dwa przysnęła nieco firma zajmująca się budową kompleksu. O co więc chodzi ?

Otóż, boisko do koszykówki faktycznie jest, to nowe dwa kosze i świeżo skoszona murawa. Tak, to nie błąd publikacji. Oddano do użytku boisko trawiaste do gry w koszykówkę. Jak więc tłumaczy to urząd miasta ?

Cytat : „To nie jest boisko do koszykówki, tylko do wrzutów do kosza"


Kto spadł z krzesła, może podnieść się i sprawdzić stan portfela bowiem z portfeli podatników takie buble budujemy. Być może to decyzja przyszłościowa, były minister sportu Drzewiecki dostał „cynk” olimpijski. Wprowadzają nową dyscyplinę – koszykówka na trawie. Bawmy się wszyscy razem.

Ps. Źródło : kontakt24

piątek, 27 sierpnia 2010

Przepraszam – w polityce

Zataczamy krąg po katastrofie smoleńskiej, wracając do wydarzeń które miały miejsce bezpośrednio po tragicznych wydarzeniach. Solidarni, zwykli ludzie, zjednoczyli się i wspólnie zastanawiali się czy tak ma wyglądać polityka ? Kilka miesięcy już minęło, pomimo deklaracji wszystkich obozów politycznych bawimy się na nowo, czyniąc z polityki bagno rozrywkowe. Brak szacunku do zmarłych osób, tu przede wszystkim nawiązanie do Pana Palikota. Brak współczucia i zrozumienia dla rodzin ofiar, które chcą znać przyczyny katastrofy. Awantura o krzyż, postawiony przez harcerzy.

Zainspirowała mnie homilia na sumie uroczystości święta Matki Boskiej Jasnogórskiej.

Cytat : „Do dziś nie padło słowo przepraszam wobec tragicznie zmarłego prezydenta, z którego szydzono i kpiono, upokarzano i pogardzano. Czy dlatego, że kochał Polskę, chciał, by zajęła miejsce godne wśród narodów Europy, pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?” Abp Głódź


Słowo klucz, tak proste i banalne mogłoby zmienić charakter polityki. Niestety, chęć zaistnienia w mediach skłania raczej do szabrowania cudzych uczuć – przez manipulację. Mam wrażenie, że słowo przepraszam nie może paść z ust polityka – bo byłoby to ciosem w serce, przyznaniem się do winy. Swoistym wyznaniem grzechów, biciem się w pierś. Zniesmaczony postawą polityków i tak bym nie uwierzył w ich czcze gadanie.


Czy kiedykolwiek je usłyszymy ?

czwartek, 26 sierpnia 2010

Zmiana prezesa PiS ?

Pewien news stał się dla mnie asumptem do przemyśleń, jak wyglądałaby partia której nierozłącznym elementem jest wizerunek silnego przywódcy politycznego. Chodzą pogłoski, że Jarosław, zwany mądrym, przemyślał swoje uczestnictwo na czele partii i odsunie się nieco niżej dając szanse młodszym. Jak wiemy inwestycja w odmłodzenie polityki jest co najmniej ryzykowna, niesie za sobą pewne konsekwencje.

Młoda rzesza polityków dobijająca się do bram strzeżonych przez konserwatystów i żelazny elektorat, ma nikłe szanse aby przekonać – dziś nieprzekonanych, a zachować obecną sytuację słupkowo-wyborczą. Wydawałoby się, iż postawienie na świeżych polityków, będzie miało odzwierciedlenie w elektoracie wśród młodzieży – rozpoczynających przygodę z prawem wyborczym. Nic bardziej mylnego, wszystko wiąże się z nazwą partii i związanymi z nią ludźmi. Słysząc : Prawo i Sprawiedliwość, przed oczami mamy braci Kaczyńskich. Tak wyrobione skojarzenie niezbyt szybko przestanie przychodzić nam przed oczy wyobraźni, o ile w ogóle uda się te skojarzenie wymazać z pamięci.

Przypuśćmy, że tak się stanie. Kto ewentualnie mógłby zostać prezesem partii i kontynuować dzieło przywództwa we wszystkich wyborach. Kto cieszy się wielką sympatią, do kogo ludzie mają największe zaufanie. Taki człowiek jest w partii. Zagrajmy po raz kolejny w skojarzenia, podam kilka słów odpowiemy razem – doniośle i z werwą. No to zaczynamy : Sprawiedliwość, Szeryf, Żelazny, Nieugięty.

Wydaje mi się, iż nie dojdzie do rezygnacji z przywództwa w partii którą Kaczyński budował od samego początku wylania fundamentów. Tacy ludzie, choć nie cieszą się zbytnią sympatią, potrafią stworzyć coś co nazywamy „żelaznym” elektoratem. Stały wynik w wyborach, nie zmieni się zbyt szybko. Podnieść go będzie bardzo trudno, obniżyć tylko przez jedną decyzję.

środa, 25 sierpnia 2010

Remontujemy hipokryzję w stolicy Śląska

Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy ujrzałem w moim mieście rzeszę pracowników – tych od dróg, mostów, dworców, przystanków i ulic. Stolica województwa śląskiego stała się stolicą budownictwa i remontów. Stała się też stolicą hipokryzji i obłudy. Przez kilka lat nic się nie działo, istna stagnacja – myślałem, że ktoś przysnął nad biurkiem. To się zmieniło, bowiem obudzono władze krzykami o nadchodzących wyborach samorządowych. Jak się wzięli za budowę …

Od ostatnich wyborów minął już kawał czasu, więc trzeba się przypomnieć mieszkańcom. Przykład z moich okien. Droga okalająca osiedle była w tak tragicznym stanie, że podróż nią była istnym rajdem górskim – takimi samochodami z napędem na cztery koła. Autobusy miejskie podskakiwały w rytm kolejnych dziur, kolejnych i kolejnych, a każda następna była większa lub szersza. Co się zmieniło ? Taka sytuacja trwa od kilku lat, mimo skarg i próśb droga pozostawiona na samopas została ochrzczona i nadano jej imię Polska. Wszystko się zmieniło kilka dni wstecz, ujrzałem roboty drogowe, remont studzienek, nowe przystanki, chodniki, parkany, aleje no i ktoś czternasty raz w tym miesiącu skosił całą zieleń na osiedlu. Pomyślałem coś w tym musi być, zerknąłem w kalendarz – wielkie litery i data – wybory samorządowe.

W centrum miasta to samo, nowe przystanki, olbrzymie plany budowy dworca kolejowego – który podobno jest i był zabytkiem. Kierowcy narzekający na drogowców, olbrzymie tablice informujące o remoncie. Oczywiście wszyscy przepraszają za utrudnienia spowodowane licznymi pracami remontowymi. Pytam : Nie można było wcześniej ?

Skoro wymogiem do rozpoczęcia jakichkolwiek prac remontowych i budowlanych są wybory samorządowe – zmieńmy prawo wyborcze. Niech wybory będą co roku. Może zamiast wiecznego pokazywania się w telewizji, tłumaczenia wszystkim że dba się o wizerunek stolicy, walczy się o kulturę i sport (mimo braku drużyn sportowych na wysokim poziomie), zabierzemy się w końcu do roboty. Do rzetelnej i uczciwej pracy, takiej jaką obiecywano nam w wyborach – remontujmy drogi nie wieczną hipokryzję.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Migalski jak bokser

Nieco sportowo robiąc wyćwiczone do perfekcji uniki, dostając cios za ciosem, lecz silnie czekając do końca ostatniej rundy. Przykład wziął się sam z siebie, bowiem nikt, „podsklepowym” żargonem, nie oklepywał europosła. Pan Miglaski od samego początku wzbudzał respekt i szacunek przeciwników, politycznie wykształcony potrafił wyciągnąć z nikąd garść „ciepłych” aluzji oraz polemizować na poziomie nie przekraczającym „Niesiołowskiej” wściekłości. Z takim przeciwnikiem liczy się trener przeciwnika, w tym wypadku sam premier Tusk, liczą się także sparingpartnerzy – obóz Prawa i Sprawiedliwości.

Listem otwartym europoseł pokazał, że potrafi bić prawe sierpowe (będzie gafa jeśli silniejsze sierpowe bije z lewej). Jednak przez kilka lat nie potrafił wyćwiczyć do perfekcji ciosu nokautującego. Być może cios ostateczny jeszcze nadejdzie, lecz obawiam się mocniejszej kontry niż ponownego ataku.

Pan Migalski raz za razem punktuje, dostaje silne ciosy – od samego siebie i przyjaciół partyjnych. Obóz kibicuje, wywiesił nawet transparent z napisem Migalski na premiera – lecz szybko go zdjęto po interwencji trzymających lejce partyjne.

To półmetek, trwa 6 runda. Ciągle czekamy na odzew przeciwnika, który mimo bierności w działaniu dostaje wiwaty na stojąco od publiczności, o dziwo, od obiektywnych komentatorów. Przedstawienie trwa, kibicujący bawią się świetnie – czekają z niecierpliwością aż nadejdzie kolejna runda wyborów.

Kolejna runda przegrana …

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Tańczący z szamanem

Wywiad wicepremiera Pawlaka dolał informacyjnej oliwy do ognia, o czym od dawna wiedziałem. Wiedziałem o „ludowcach” którzy skaczą nad ogniem, które premier nieco wcześniej rozpalił. Skaczą w rytm nowych obietnic i wspólnych reform – w myśl idei poprawy finansów publicznych, gospodarki, zdrowia i edukacji. Skaczą tak, co chwila jeden drugiego popycha, ktoś znowu upada – lecz wszyscy trzymają tempo platformy.

Premier postraszył ludowców zerwaniem koalicji, jeśli ta nie poprze wzrostu podatków. Istny szantaż, który przez „obiektywnych” będzie ukazany jako wspaniała walka o dobro naszych obywateli. Stawiając na wyborczej wadze wynik, popularność oraz wspaniały wizerunek. Nic z tego. Taka moralna decyzja oznacza w zasadzie tylko jedno – gdzie premier ma koalicjanta i jak bardzo jest mu potrzebny do politycznych gier.

Ludowcy jednak wciąż skaczą, widocznie świetnie się bawią mimo delikatnych oparzeń. To wykorzystaniem koalicjanta do zakończenia niewygodnej afery hazardowej. To do udzielania wywiadów, ażeby poprawić nastrój sondażowy. Szkoda, że wykorzystywani nie widzą olbrzymiej przepaści jaka dzieli ich przed następnymi wyborami. Twarde i zdecydowane decyzje polityczne, odbiły by się na notowaniach PSL. Trzeba było sprzeciwić się zakończeniu prac komisji hazardowej, sprzeciwić się wzrostowi podatków – bez koalicjanta ciężko byłoby uzyskać większość w sejmie. Odważna decyzja ale nie niewykonalna.

A tak skaczą sobie ludowcy nad ogniskiem, mimo najszczerszych intencji poparzenia traktują jak zwykły skutek zabawy. Nawet doświadczony strażak nie potrafi go ugasić.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Lansowanie medialne

Najistotniejszym, a zarazem największym kalibrem wizerunkowym są dziś media – pod każdą postacią. To właśnie na ich barkach spoczywa los wyborczy, los zwycięstwa i porażki. Często oglądamy żenujący spektakl, w którym media (w szczególności te prywatne) wtapiają się w wizerunek partyjny. Istnieje jednak pewien próg obiektywizmu. Najprawdziwszej prawdy, która powinna być celem, nie granicą przekraczaną manipulacją i znakomitym przygotowaniem – sensu sensacji.

Lansowanie, jest wykreowaną na potrzeby ludzkie sposobnością marketingową. Każde posunięcie i następny krok medialny, powinien być krokiem zdecydowanie w przód. Istnieją jednak działania, których rozdzielenie łączy się z pozyskaniem różnego elektoratu.

Rozrywka, jedna z kluczowych potrzeb człowieka. Młody elektorat w szczególności popiera tych, którzy w jakiś konkretny sposób potrafią się wyróżnić. Przykładem takiego zjawiska politycznego jest Janusz Palikot. Warto wczytać się w portale młodzieżowe, na których użytkownicy bawią się polityką – niestety nie znając bezpośredniej konsekwencji. Głodni rozrywki, jednocześnie znudzeni twardym i staroświeckim wizerunkiem polityka, poszukują nowych wyzwań – takim jest właśnie polityczny spektakl. Posiadający prawo wyborcze, kierujący się wyłącznie asumptem świetnej zabawy, głosują na partię krasnoludków oraz słynnego w sieci Pana Kononowicza. Brak świadomych konsekwencji takiego działania, skłania ku zastanowieniu nad wiekiem świadomości politycznej.

Kreowanie takich medialnie wykorzystywanych osób, jest z góry wyreżyserowane i rozegrane w strategiach partyjnych. Osoba ta, będzie odciągać sprawy wysoce ważne na margines ważności informacji. Przynosząc do studia telewizyjnego część zwierzęcego organizmu, pokazując publicznie rekwizyty erotyczne. Takie zachowanie nie jest godne polityka, lecz lansowania telewizyjnego. Przez kilkadziesiąt dni skazani na pytania : Czy zachowanie jest godne ? Czy przystoi politykowi ? Czy odejdzie z partii ? Co dalej? Kilkadziesiąt dni pytań, oraz dni bez spraw ważnych.

Najgorszym skutkiem medialnego rozgłosu, są zmanipulowani odbiorcy tego przekazu. Stają się podatni na ingracjację, czyniąc z karty wyborczej zwykłą kartkę papieru, bez zastanowienia. Podatni na wpływ mody medialnej, zauważają publiczny spektakl bez wad i jakichkolwiek złych skutków rządzenia. Widzą tylko to co chcą, albo to co im pokazują media.


Jak więc wszystkich uświadomić politycznie ? Na to pytanie nie ma odpowiedzi…

piątek, 20 sierpnia 2010

Medialna zabawa – jedna z rodzinnych gier

Igraszki obiektywną informacją, powinny wejść w składzik tysiąca gier i zabaw – a więc powinny stać się rozrywką skierowaną dla rodzin z dziećmi. Istnieją takie zabawy, które mają na celu poprawę relacji rodzic - dziecko. Wpadłem na pomysł aby niskim kosztem, stworzyć coś na co jeszcze nikt nie wpadł. Na wspólną medialną grę.

Zabawa polega na wytypowaniu obiektywnej informacji. Dla dzieci młodszych będzie to problem, bowiem łykają manipulację jak witaminy – tłumaczone przez rodziców jako cukierek. Jednak spróbujmy.

Czas trwania : 1 godzina i 10 minut ( Polsat, TVN, TVP )

Zasady : Każdy uczestnik, rozpoczyna zabawę z pustym stanem konta. Punkty zdobywa się za każdy tajny przekaz medialny, które musimy wyłapać. Np. Komorowski wywiadem udzielonym GW stworzył problem krzyża, jednak media obarczają winą Kaczyńskiego – bowiem tylko on potrafi zażegnać konflikt. Za logiczną łapankę potwierdzoną dyskusją otrzymujemy 3 punkty, za wytypowanie hipokryzji tylko 2 punkty, 1 punkt jest dla dzieci. Uwaga ! Dodatkowe punkty można zdobyć poprzez odgadnięte nazwiska gości zaproszonych do studia po wieczornych wiadomościach.

Zwycięstwo : Zwycięża ten członek rodziny, którego licznik konta przekroczy 50 punktów.

Nagroda : Skreślony krzyżyk na karcie wyborczej, w następnych wyborach.


Życzę udanej zabawy !

czwartek, 19 sierpnia 2010

Powstanie Śląskie – kult rdzennego Ślązaka

Boli mnie bardzo fakt, iż wspomina się o nich bardzo rzadko – są traktowane jako regionalne powstanie. Dla każdego Ślązaka urodzonego na ziemi, która przelała krew przodków o przynależność polską, to niezwykle ważne wydarzenie. Powstania zakończyły się, może nie pełnym, lecz w wielkiej mierze sukcesem. Zwycięstwem zapomnianym i marginalizowanym, stawianym pod piedestałem Powstania Warszawskiego.

Zbrojne powstania miały na celu przyłączenie ziem regionu do państwa polskiego. Przelane krwią walki z okupantem niemieckim, zrywy często tłumione. Dziś się o tym zapomina, lub co gorsze nie chce wspominać.

Region od lat traktowany jako kuźnia robotników i niewykształconych prostych ludzi. Jako relikt starej epoki, która traktowała przemysł ciężki nieco inaczej niż reszta. Wiecznie dogadzano górnikom, którzy o wszystko walczyli siłą, domagając się lepszych warunków pracy, lepszych pensji, dogodnego wieku emerytalnego. To niestety stereotypy, które przyciemniają prawdę.

Wpojone tradycje, pamięć o przodkach którzy chcieli aby ich region był częścią państwa polskiego. Niezwykła uczciwość i kultywowanie symbolu rodziny. Kończąc na wartościach religijnych, aby nie przyrównać tego do etosu chrześcijańskiego. Ślązak przeze mnie przedstawiony to nie każdy jeden, którego można spotkać w regionie – bowiem musi być przodkiem tradycji. W czasach osiedlania się, chociaż nazwałbym to poszukiwaniem pracy i zasilaniem przemysłu przez „obcych”, wiele osiedli powstało tylko i wyłącznie na bazie „obcych” osób. Ślązak nie dostał za darmo mieszkania, nie płacili mu co pensje dodatkowego wynagrodzenia, że musiał zostawić rodzinę kilkaset kilometrów dalej.

Wędrowcy, którzy osiedlili się na stałe w regionie byli początkiem powstawania pokoleń, które zapominały o tradycji i jej kultywacji. Każde nowe pokolenie zapomina o przelanej krwi, o symbolu rodziny, o śląskich tradycjach. Takie święto jak dziś jest świętem dla nielicznych. Dla tych, którzy wymierają - dla prawdziwych od pokoleń rdzennych Ślązaków.

środa, 18 sierpnia 2010

Strajk ? Macie jak głosowaliście…

Zawsze przychodzi czas rozliczeń za złożone w trakcie kampanii wyborczej obietnice. Przychodzi też czas przypomnienia o sobie, o tych którzy stracili pracę przez tajemniczego katarskiego inwestora, jak i o zapomnianych przez rząd, którzy walczą z bezrobociem. Wzruszyła mnie historia pewnego stoczniowca, który próbował popełnić samobójstwo ponieważ nie mógł sobie dać rady – szczególnie w sferze zawodowej. Wzruszyła mnie ta historia, lecz przede wszystkim zaciekawiła. Skoro tak bardzo rząd Donalda Tuska skrzywdził stoczniowców, musiało się to odbić na wyborach.

Wyniki z PKW wskazują na jednoznaczne zwycięstwo człowieka silnie związanego z premierem Tuskiem. Prezydent Komorowski wygrywa osiągając prawie 65% poparcie miasta Szczecin. Przypadek do opisania w podręcznikach, jak dać się zmanipulować. Pamiętam jak, jeszcze wtedy kandydat, Komorowski zapytany przez kibiców pewnej drużyny nadmorskiej : czy stadion ich ukochanej drużyny będzie boiskiem treningowym dla piłkarzy na euro2012, odpowiedział : podpisuje się pod tym dwoma rękami. Młodzi, z uśmiechem na twarzy odeszli – oddali głos, a po wyborach cisza.

Chciałoby się powiedzieć jak głosowaliście tak macie. Po co więc strajki i walka o lepszą przyszłość, skoro w następnych wyborach stoczniowcy dadzą kolejny kredyt zaufania tym – którzy ich bądź co bądź skrzywdzili. Ocieramy się więc o paradoks, którego w żadnym razie nie można wytłumaczyć.

„Ludzie Solidarności” coraz bardziej mnie zaskakujecie. Palicie opony, rzucacie jajkami i petardami, a idziecie głosować na tych którzy was krzywdzą. Czy to już walka o wolność i godną pracę ?

wtorek, 17 sierpnia 2010

Film z katastrofy smoleńskiej

Polscy prokuratorzy mają kilka hipotez dotyczących autorstwa znanego filmiku nakręconego amatorsko. W słynnym filmiku słychać strzały, które tłumaczono jako amunicje BOR’owców lub strzały ostrzegawcze aby odstraszyć gapiów. Tak więc wiele kontrowersji wzbudza sam fakt poszukiwania autora tego filmiku – bowiem prokuratorzy, za naszej wschodniej granicy, przesłuchali go już dawno.

Cytat: „Seremet ujawnił, że białoruscy śledczy już przesłuchali autora amatorskiego filmu, jaki ukazał się w internecie i pokazywał miejsce katastrofy, tuż po rozbiciu się prezydenckiego tupolewa. Przypomniał, że personalia tej osoby wcześniej ustalili polscy prokuratorzy.” Gazeta.pl

Tak więc mamy znowu przykład źle działającego organu wyjaśniania przyczyn katastrofy. Bowiem jest kilka rozbieżności. O jaki filmik dokładnie chodzi, kogo personalia ustalili prokuratorzy skoro dopiero dziś śledczy mają kilka hipotez dotyczących autora.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Zatroszczmy się o młodych

Zatroszczmy się o tych którzy osiągnęli wiek produkcyjny oraz tych, którzy najpierw chcą się wykształcić. Bezrobocie wśród młodych osób wciąż rośnie. Według GUS liczba osób bezrobotnych zarejestrowanych w wieku 25-34, to prawie 30% całości bezrobotnych. Oczywiście nie są liczone osoby, które z różnych przyczyn nie rejestrują się w urzędzie pracy. Jedną z takich przyczyn są oferty pracy, które nie przekraczają 1000zł netto. Oferowane trzykrotnie, przez ich odrzucenie bezrobotny zostaje wyrejestrowany.

Przyjazne państwo, miało zabezpieczyć godny wiek emerytalny. Tymczasem rząd planuje go zwiększyć, czyniąc zamęt wśród pracowników i pracodawców. Jak rząd zamierza zmniejszyć bezrobocie skoro nie potrafi stworzyć młodym osobom stanowisk pracy. Starsze osoby pracujące dłużej, to stanowiska pracy zajęte przez kolejne lata. Młodzi nadal są skazywani na emigracje lub całkowity brak usamodzielnienia – jeśli ma się rodzinę.

Jak młody człowiek, ten który zarabia, ma starać się o kredyt mieszkaniowy. Skoro rata kredytu będzie wynosiła ¾ jego pensji. Oczywiście dyskutujemy o realnych wynagrodzeniach, nie średnich krajowych wyjętych spod prasy propagandy i dobrobytu społecznego. Gdzie pieniądze na opłacenie czynszu, za co zapłacić media, no i za co w końcu żyć ? Kilka prostych pytań, jakże ciężko o dokładną i zrozumiałą odpowiedź.

Wykształcone młode osoby, osiągają już edukacyjne „wszystko”. Zaczynają batalię o dobrze płatne posady, bądź jakiekolwiek stanowisko zapewniające im godny byt. Co roku organizowane są przecież konkursy, które wyłonią z setki chętnych dwie osoby, może trzy. Pracy poszukać możemy jeszcze w policji, straży miejskiej – na rozstrzygnięcie podania i przejście wszelkich możliwych badań oraz testów czekamy rok kalendarzowy

O pracy w wyuczonym zawodzie możemy zapomnieć. Setki socjologów i pedagogów, osób wykształconych humanistycznie – będą składać modły aby trafiła im się praca wykształcenia.


Z roku na rok jest co raz gorzej. Chcemy zwiększyć wiek emerytalny, a co z młodą kadrą ? Zadaje sobie to pytanie i nie potrafię odpowiedzieć. Bowiem znam sytuację młodych.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Wyliczenia krzyżowe

Jeden z portali informacyjnych przeprowadził malutkie śledztwo. Jego celem było ustalenie kosztów, jakie ponosi miasto za demonstracje pod pałacem w obronie krzyża. Tak więc za co płaci, kto płaci i ile płaci. Trzy proste pytania, trzy jakże proste odpowiedzi.

Konkretnie płaci się za : straż miejską, policję, objazdy komunikacji miejskiej, płoty postawione wokół demonstrantów, koszty sprzątania.

Konkretnie płacą podatnicy, czyli urząd miasta. Za co obrońcy krzyża powinni się wstydzić, że doprowadzają budżet do takich wydatków. Mało tego jeszcze kilka dni takich demonstracji i rząd będzie mógł wyjaśnić naszym rodakom dlaczego nie ma reformy służby zdrowia albo autostrad. Społeczeństwo uwierzy.

Konkretnie ile. Liczb dokładnych oczywiście nikt nie podał, bo mamy je sobie dopowiedzieć sami. Przeciwnicy krzyża będą dodawać, zwolennicy odejmować. Suma więc leży po środku. W przybliżeniu jednak jest to suma około kilkudziesięciu tysięcy złotych, a nawet kilkuset.

Źli protestujący doprowadzili do sytuacji w której policjanci muszą wracać ze swoich urlopów. Zabraknie również wolnych dyżurów strażnikom miejskim. Tak sytuacje określa przedstawiciel urzędu miasta.

Wszystko przez jeden wywiad udzielony gazecie wyborczej.

sobota, 14 sierpnia 2010

Prezydencie ! Nie śpij !


Msza św. po zaprzysiężeniu prezydenta niezbyt zainteresowała zarówno czołowych przedstawicieli naszej polityki jak i głównego bohatera. Oddech stał się nieco wolniejszy, serce biło wolniej no i oczy zamykały się same. Po wyborczych wpadkach jesteśmy przyzwyczajeni do niezbyt przemyślanych wypowiedzi, od kilku dni czynów. Czym tak prezydent Komorowski się zmęczył, że nie potrafił usiedzieć chwili na honorowym miejscu ?

Małżonka dawała radę, mogła chociaż trzepnąć lekko dłonią udo małżonka, żeby wstydu nie zauważono. Nic z tego. Być może to była filipińska choroba, bowiem kilka ław kościelnych dalej siedział oczy mrużąc prezydent Kwaśniewski. Marszałek Niesiołowski też był nieco znudzony kościelnym kazaniem. Istna plaga senności, zmęczenia. Może przed uroczystą Mszą św. miały miejsca pierwsze tańce.

Krąży pewien stereotyp polaka – który jest zainteresowany cudzym dorobkiem, żeby nie wprost. Więc, przypomniała mi się pewna maksyma.

Nie śpij ! Bo Cię okradną.


Tego życzę z całego serca.

piątek, 13 sierpnia 2010

„Ogień pojednania”

Tak dzisiejsza prasa rosyjska ocenia wspaniałą poprawę stosunków polsko-rosyjskich. Zmiana wiąże się z szalejącymi pożarami, przy których pomagają liczne jednostki z naszego kraju. Takie „ocieplenie” stosunków, choć to może niezbyt dobrane słowo, ma miejsce od kilku miesięcy. Wspólne śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej, umowa gazowa. „Ocieplenie” na którym niestety tracimy, nic w zamian nie zyskując.

Doskonale wiemy jaka przyjaźń łączy oba narody, jak wspaniale potrafimy się porozumieć w wielu kwestiach. Warto wrócić do ostatnich kilku lat, kiedy to słynna polityka miłości tak uczuciowo budowała stosunki polsko-rosyjskie.

1. Wspólne manewry rosyjsko-białoruskie.
Cytat : „Manewry wojskowe Zachód-2009, zaliczane do największych ćwiczeń rosyjsko-białoruskich od rozpadu ZSRR, zaplanowano w celu przećwiczenia współdziałania armii Rosji i Białorusi w odpieraniu agresji z kierunku zachodniego.” Money.pl

2. Gazociąg Nord Stream
Cytat: „W ocenie Polski projekt Nord Stream jest nieopłacalny ekonomicznie - mówił w piątek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak. Pawlak nie obawia się, że Polska zostanie odcięta energetycznie, gdy gazociąg już powstanie. Mówił dziennikarzom, że jesteśmy w tej kwestii niezależni i nawet gdybyśmy nie mieli zewnętrznych dostaw gazu, to też sobie poradzimy.” Gazownictwo.wnp.pl

3. Umowa gazowa 2037
Cytat: „Wicepremier, minister gospodarki zapowiedział, że rząd prawdopodobnie w przyszłym tygodniu(news 11.08.2010) zajmie się projektem długoterminowego kontraktu gazowego z Rosją.(…) Chodzi o aneks do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku.” wprost.pl


Można jeszcze wspomnieć o opóźnianiu wyjaśniania katastrofy smoleńskiej – wrak samolotu leży po dziś dzień, brak przesłanych dokumentów. Tak wygląda pojednanie polsko-rosyjskie, według czołowych gazet.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Tablica nieziemsko piękna

Zwykła tablica. Bez przepychu, złoceń, nie szczególnie wyróżniająca się. Tablica, którą stworzono „na odczepkę” idąc medialnymi tropami. Czy taka forma upamiętnienia wydarzeń po 10 Kwietnia jest „godna”, co najważniejsze – czy obrońcy krzyża odejdą w pokoju ?

Problem bowiem nie jest z osobami które krzyża bronią. Bronią bo żądają upamiętnienia, tak jak wszyscy, którzy zapalili choć jeden znicz – solidaryzując się z ofiarami katastrofy, a także ich rodzinami. Problem jest z tymi, którzy chcą na chybcika usunąć go z pod pałacu. Usunąć w imię wolności, nieodpowiedniego miejsca czy wspierania mniejszości.

Godne upamiętnienie to nie tablica i kilka zdań, to tylko kolejny asumpt do walki o krzyż. Politycy doskonale wiedzą, że sprawa krzyża zajmuje w mediach miejsce numer 1. Media nie tak szybko zajmą się podatkami, dziurą budżetową, deficytem czy spełnionymi obietnicami. Media nie będą także liczyć tych słynnych 500 dni. Programy publicystyczne, czołowe artykuły w gazetach – raczą nas dziś „fanatyzmem religijnym” nie kiepską sytuacją naszych finansów. Dlatego powstała taka tablica, a nie godny pomnik.

Decyzję konserwatora można było uzyskać jednego dnia. Jaki konserwator sprzeciwi się decyzji, pod naciskiem wszelkich możliwych władz : prezydent, marszałek, premier, prezydent miasta. Więc jednak przeciągano w nieskończoność decyzję pomnika –tablicy.

Co się teraz stanie ? Obrońcy krzyża, stać będą nadal. Rządzący będą wmawiać wszystkim, że tablica już jest i zrobili wszystko co można było zrobić. Znowu będzie wojna polsko-polska, rządzący chcieli a obrońcy nie chcą. Kolejne dni mijają z tych 500. Dni obiecanych reform i całkowitej mocy legislacyjnej, która była biczowana wetem byłego prezydenta.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Zdjęcia satelitarne

Według zapewnień rządu, amerykańskie zdjęcia satelitarne zostały przekazane ponad 3 miesiące temu. Dlaczego więc, mimo usilnych próśb Wojskowej Prokuratury badającej sprawę przyczyn katastrofy smoleńskiej, wyjaśniający nie mają do nich dostępu ?

Istnieją więc dwie możliwości. Pierwsza jest najbardziej prawdopodobna, zdjęcia nie zostały nam przekazane. Chaos wyborczy, wszystkie siły rządowe skupione w walce o prezydenturę. Rząd jednak zapewnia, że zdjęcia zostały przekazane – no więc gdzie one są ? I tu druga hipoteza. Rząd nie zamierza ich przekazać, mając w tym jakiś ukryty interes. Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie ukrywanie takich faktów.

Dokładnie 10 Sierpnia mijają cztery miesiące od tej tragicznej katastrofy. Dziennikarze, bloggerzy a także zwykli obywatele mają wciąż wiele pytań. Odpowiadamy sobie sami, doszukując się prawdy w wysnuwanych teoriach spiskowych. Nikt nie zaprzecza, nikt nie potwierdza.


Ciekawe jakie rewelacje nas jeszcze czekają … ( dzisiejsze wprost z „Gazety Polskiej”)

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Premier ogląda mecz, a powodzianie …

Jakie było moje zdziwienie kiedy na trybunach ujrzałem kibicującego premiera Donalda Tuska. Oczywiście piłkę kopaną oglądałem w przekazie telewizyjnym, jak z resztą większość sportowych maniaków. Wszyscy doskonale wiemy z jakiego zamiłowania słynie premier. Bowiem trudno odmówić mu pasji i uwielbienia, na meczu musiał być i basta. Co więc mnie tak dziwi w tym, że premier naszego kraju wybrał się w niedzielne południe na stadion Lechii Gdańsk ?

Dziwi mnie Bogatynia, Zgorzelec, Markocice, Porajów, Opolno, Kopaczów, Kamienna Góra, Rędziny, Wieściszowice, Sędzisław, Marciszów i Leśna. Dziwią mnie milionowe straty, olbrzymia tragedia powodzian i ofiary śmiertelne. Dziwi mnie również fakt pomocy sąsiadów, fakt ewakuacji i fakt nawoływań o pomoc.

Jedna rzecz mnie jednak nie dziwi – jest już po wyborach. Trudno zarzucać premierowi bezczynność i brak działań. Jednak w trakcie wyborów, ubrany skromnie przechadzał się po zalanych i podtopionych terenach ze swoją świtą.


PS. Szkoda, że na wszystkich portalach sportowych i informacyjnych nie można odszukać zdjęcia premiera na trybunach .

sobota, 7 sierpnia 2010

Smoleński pomnik na Węgrzech

Dokładnie 3 sierpnia w miejscowości Tatanabya, uroczyście odsłonięto pomnik ofiar katastrofy Smoleńskiej. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie kilka politycznych kwestii. Po pierwsze pomnik w tak krótkim czasie udało się postawić. Po drugie na uroczystości nie pojawili się przedstawiciele polskiej dyplomacji. Po trzecie jakoś wyjątkowo cicho jest o tym pomniku w naszych mediach.

1. Udało się postawić
Węgrzy nie mieli problemu z konserwatorem zabytków oraz z brakiem koncepcji. Pomnik powstał, co powinno być olbrzymim wstydem dla naszego rządu. Miesiące upływają od katastrofy, a wizji upamiętnienia ciągle brak. Warto więc toczyć bój o krzyż, bo gdyby nie ta walka „fanatyków”, o pomniku moglibyśmy zapomnieć.

2. Brak przedstawicieli
Kolejny asumpt do postawienia tezy, że władze zamierzają o katastrofie szybko zapomnieć. Chociaż usilnie proszą o dokumenty, to jest raczej wizerunkowa prośba niż naciskanie na prokuratorów za wschodniej granicy. Teraz na opozycji ciąży wyjaśnianie przyczyn katastrofy, mimo przeciwności mediów. Przed jak i w trakcie wyborów nie można było poruszać kwestii smoleńskiej, bo to wykorzystywanie śmierci do realizacji zamierzeń politycznych. Po wyborach również nie można, należy zaufać i dać czas przyjaźni rosyjskiej. Tłumaczy, nie tłumaczy braku obecności ?

3. Media milczą
Pozostawić to mogę tylko osobistej ocenie. Skoro robi się kilkugodzinne relację z walki o krzyż, dlaczego nie można było wysłać reporterów na tą małą uroczystość. Wiem i domyślam się dlaczego tak nie zrobiono, bo to przecież godzi w wizerunek rządzących.

piątek, 6 sierpnia 2010

In Vitro a msza święta ?

Dosięgamy już największej hipokryzji w dziejach. Zaprzysiężony Bronisław Komorowski, jawnie i z uśmiechem na twarzy, będzie uczestniczył (stojąc w pierwszym rzędzie) w uroczystej mszy św. w Archikatedrze Warszawskiej. Gdzie dostrzegam obłudę i dlaczego mam tak olbrzymie pretensje do władz kościoła ? Już wyjaśniam.

„Tak mi dopomóż Bóg”. Prezydent Komorowski zapomniał o debatach wyborczych i pewnych obietnicach. Deklarujący swoje przywiązanie do Kościoła katolickiego, zapomina o sprzecznych prawach katolickich.

Cytat: „Byłem, jestem i zawsze będę za życiem. To oznacza, że zawsze byłem przeciwko karze śmierci, byłem zawsze przeciwko aborcji na życzenia, byłem i jestem za in vitro”


Jak więc można pogodzić jedno z drugim. Dlaczego Kościół milczy i nie zabiera głosu w tej sprawie. Przecież to najwyższa osoba w Państwie, jej głos jest głosem wyborców. Wyborców tych było całkiem sporo.

Po raz kolejny Kościół katolicki zbiera plony totalnej porażki.

czwartek, 5 sierpnia 2010

To już jest koniec – hazardowa

Miesiące prac komisji hazardowej, dziesiątki tysięcy złotych, kilogramy dokumentów jawnych i niejawnych. Dowiadujemy się z przyjętego raportu, iż poseł Chlebowski zachował się niepoprawnie. Wszystko. Przecieku żadnego nie było, spotkań na cmentarzu nie było, wspólnego golfa za oceanem nie było. Krótko – hazardowej afery nie było. Czy tylko ja widzę w tym podstawę do napisania kabaretu stulecia ? Mieliśmy walki stulecia, bitwy. Scenariusz już mamy, to wspaniały raport.

Zdania odrębne muszą być napisane w ciągu jednej doby. Mirosław Sekuła zapewne pisał swój raport równie szybko. To chyba odgórne przyzwolenie, bowiem szybkość tej komisji jest imponująca. Ile trwa komisja naciskowa ? Ile się z niej dowiedzieliśmy ?

Brakuje jeszcze przywrócenia zdymisjonowanych ministrów. Zacny „Zbycho, Rycho, Zdzicho” wróci, przechadzając się po czerwonych dywanach Sejmu. Chociaż zdymisjonowany Grzegorz Schetyna jest dzisiaj marszałkiem Sejmu.

Tak właśnie wygląda walka o prawdę. Panie premierze, wasze dywany są już chyba pełne zamiatanego brudu.

środa, 4 sierpnia 2010

Wróżbita Donald i wróżbita Jan

Co było, co jest i przede wszystkim co będzie. Donald Tusk oraz Jan Vincent-Rostowski, niczym znakomici wróżbici posiadający talent ezoteryczny, przedstawili nam dzisiaj stan finansów publicznych. Choć przedstawili to niezbyt właściwe słowo, gdyż znowu zostaliśmy uznani za wolnych słuchaczy uczelnianego wykładu. Gawędzono o zaufaniu obdarzonym Platformę Obywatelską przez obywateli. Ostrzeżono również przed opozycją, wspomniano złych ekspertów – którzy źle doradzali w dobie kryzysu. Jednak od początku …

Co było. Wspomnienia złych rządów Prawa i Sprawiedliwości były niemal tak pewne jak to, że się niczego nowego nie dowiemy. Wspominano złe ustawy, które zabrały miliardy z kieszeni podatników – złe oczywiście pod względem liberalnym, nie społecznym. Wspominano również złych ministrów, lecz coś mnie zadziwiło. Z ust zarówno ministra finansów jak i premiera nie padło jedno nazwisko – Kaczyński. Powracając jednak do myśli przewodniej, zaczęto wychodzić w przyszłość której nie było, a która być mogła. Dywagacje ministra wyszły tak za daleko, iż minister wiedział co by było gdyby Prawo i Sprawiedliwość rządziło nadal.

Co jest. Przez usta nie chciało przejść słowo podniesienie podatków. Celowo manipulowano przez ponad pół godziny słowem, tak aby wszyscy odczytali tylko jedno. Wszystko to wina opozycji, stan finansów jest w systemie ocen na poziomie dopuszczającym, a podniesienie podatków nie będzie odczuwane przez kowalskiego. Manipulowano, próbowano igrać z prawdą, odsyłano do stron internetowych. Krótko i jednoznacznie – debata była konferencją prasową, jednak bez mapy.

Co będzie. Oczywiście nie obyło się bez wpadek wizerunkowych. Wybiegać w przyszłość politycy partii rządzącej nie chcieli, jednak zdarzyło się tam wspomnieć o możliwej podwyżce co roku podatku VAT. To była jedyna konkretna wypowiedź w całym tym politycznym przedstawieniu. Możliwa, co podkreślał minister, lecz niezbyt realna – bo będzie dobrze w myśl hasła „zgoda buduje”.

Pytano o związek z kampanią wyborczą, dlaczego nie przedstawiono planu podniesienia podatków w jej trakcie. Dlaczego obiecywano ulgi dla studentów. Po raz kolejny nasi rodacy dali się oszukać ?

wtorek, 3 sierpnia 2010

Spokojnie być nie może – krzyż zostaje

Cały ten spektakl nie miał by miejsca, gdyby nie olbrzymia złość dręcząca polityków zarówno partii rządzącej jak i opozycji. Delikatność sprawy wymagała przede wszystkim uszanowania zarówno tych którzy krzyż chcą zostawić, jak i tych którym ten krzyż przeszkadza. Wyjść z tej sytuacji było tak dużo, że nie zdecydowano się na żadne z nich. Wina leży raz po stronie premiera, dwa prezydenta elekta, trzy prezydenta miasta, cztery Kościoła katolickiego, pięć opozycji.

Naprawdę można było spokojniej.

1. Pozostawić krzyż, do czasu postawienia symbolicznego pomnika. Prosili o to politycy opozycji, zgodzili się na przeniesienie – „krzyżem nie walczyli”. Pomysł upamiętnienia, zarówno ofiar katastrofy jak i symboliki solidarności, jakoś przepadł.
2. Uroczyście w pochodzie(procesji), na którym czele widzielibyśmy rodziny ofiar tragedii, przenieść krzyż na miejsce godne.


Komunizm wraca, użycie gazu w tłum „fanatyków”. Poczekajmy, wieczorami podobno usuwało się krzyże.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

„Zimny Lech” będzie usunięty

Billboard, który tak zbulwersował część polityków oraz nieco mniejszą część społeczeństwa, zostanie usunięty. Protest, słuszny czy nie, już jest odbierany jako nadinterpretacja – oczywiście nikt, a na pewno nie producent, nie zamierzał w żadnym stopniu urazić społecznych uczuć. Nikt też nie zarzuca, iż zrobiono to celowo. Więc dla istotnego dziś spokoju, reklama zniknie zanim odbędą się pochody mające na celu zbojkotowanie tejże marki.

Czasami zastanawiam się czy politycy opozycji zamiast wyliczać obietnice i pytać o stan finansów, nie szukają dziury w całym. Można zgodzić się z tym, iż reklama była co najmniej „nie na miejscu”. Jednak po co robić z tego tak wielką aferę, mogli się tym zająć radni miasta. Większy sukces odniosła chyba sama marka, niż polityczna batalia o moralizm i uczucia. To taka reklama reklamy. Szkoda, że nie reklamy partyjnej.

Oczywiście jestem za jej usunięciem, jednak jak wspomniałem powinni się tym zając radni miasta nie czołowi politycy. Tłumaczę to sobie przypadkiem, brakiem celowości – oczywiście reklamodawcy nie radnych. Szczerze mówiąc po tym bojkocie piwo nadal będzie smakowało tak samo.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Ułamać nieco emerytury i renty - WETO

Pojawiają się propozycję od znakomitych ekonomistów, jak i zwykłych ludzi, którzy widzą „nieznany” stan finansów, aby zabrać troszkę emerytom i rencistom. Słysząc takie propozycję, odchodzi mi ochota aby wiecznie pracować. Uderzać w tę grupę społeczną, która jest bezbronna i czasami nieświadoma, że kręci się na nią budżetowy bat. Gdyby ten czarny scenariusz się spełnił, mielibyśmy istny kryzys społeczny.

Od kilku miesięcy politycy przygotowują nas na wzrost wieku emerytalnego. Pytam dlaczego ? Dlaczego mamy płacić za nieudolność i partactwo tego rządu, przecież to od nas powinno zależeć czy chcemy pracować dłużej czy też nie. Pomijając zdolność fizyczną do pracy, która w wieku 65 lat chyba nie jest na tym samym poziomie co kilkadziesiąt lat wcześniej. Wmawia nam się, że więcej przez to odłożymy na emeryturę. Tylko ile się z niej nacieszymy ? Ile lat będziemy mogli ją pobierać ?

Zapomniano oczywiście o młodych, skoro starsi mają pracować dłużej – będą zajmować stanowiska pracy. Gdzie więc jest jakakolwiek strategia obniżenia bezrobocia, szczególnie wśród młodych. Państwo nie ma tworzyć nowych miejsc pracy, ma je zapewnić co robi wręcz znakomicie. Dołożę nieco od siebie – zgadnijcie proszę ile studentów zaocznych w wielkim mieście na Śląsku potrafi znaleźć pracę ? Odpowiedzcie sobie na to sami, nie wierzcie statystykom bowiem młodzi nie idą do urzędu pracy po zaświadczenie. Znacznie więcej procent tego bezrobocia prawda ?

Teraz czas na czarny scenariusz. Gdyby doszło w jakikolwiek pokrętny i niewidoczny sposób do zabrania części emerytur i rent, byłby to zamach społeczny. Byłbym pierwszym, który powie publiczne WETO. Dość nieudolności i urządzania sobie kpin ze społeczeństwa. Zacznijcie łamać po części swoje poselskie wynagrodzenia – bo nieco ponad 17 tys. złotych to chyba lekka przesada. Mam nadzieję, że ten czarny scenariusz to tylko plotki i nic podobno się w przyszłości nie stanie.
Najlepsze Blogi Polityczne