wtorek, 3 sierpnia 2010

Spokojnie być nie może – krzyż zostaje

Cały ten spektakl nie miał by miejsca, gdyby nie olbrzymia złość dręcząca polityków zarówno partii rządzącej jak i opozycji. Delikatność sprawy wymagała przede wszystkim uszanowania zarówno tych którzy krzyż chcą zostawić, jak i tych którym ten krzyż przeszkadza. Wyjść z tej sytuacji było tak dużo, że nie zdecydowano się na żadne z nich. Wina leży raz po stronie premiera, dwa prezydenta elekta, trzy prezydenta miasta, cztery Kościoła katolickiego, pięć opozycji.

Naprawdę można było spokojniej.

1. Pozostawić krzyż, do czasu postawienia symbolicznego pomnika. Prosili o to politycy opozycji, zgodzili się na przeniesienie – „krzyżem nie walczyli”. Pomysł upamiętnienia, zarówno ofiar katastrofy jak i symboliki solidarności, jakoś przepadł.
2. Uroczyście w pochodzie(procesji), na którym czele widzielibyśmy rodziny ofiar tragedii, przenieść krzyż na miejsce godne.


Komunizm wraca, użycie gazu w tłum „fanatyków”. Poczekajmy, wieczorami podobno usuwało się krzyże.

3 komentarze:

  1. "Uroczyście w pochodzie(procesji)"
    Przecież krzyż miał być przeniesiony uroczyście w Procesji. Potem miała się odbyć całodobowa adoracja krzyża, a następnie pielgrzymi mieli go wziąć na Jasna Górę.

    Ale genetyczni patrioci i prawdziwi katolicy nie dopuścili do tego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszę o obopólnej zgodzie, w tym przypadku użycie siły to nie zgoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnego użycia siły nie było. Prawdziwi katolicy nie pozwolili katolickiemu księdzu, wykonującemu polecanie katolickiej kurii na przeprowadzenie katolickiej procesji.

    OdpowiedzUsuń

Najlepsze Blogi Polityczne